Lawinowo przybywa osób uzależnionych od opalania pod sztucznymi lampami - alarmuje "Życie Warszawy".
Paradoksalnie, pomimo tego, że jesteśmy w środku lata, a słońca ostatnio nie brakowało, wiele pań chce jak najszybciej imponować ładną opalenizną. Drugi powód, to wyjazd na urlop. Niektóre osoby sądzą, że wstyd pokazać się bladym na plaży.
Stąd nadużywanie nie tylko czasu spędzonego w solarium, ale także maści samoopalających czy zażywanie nielegalnych tabletek, wspomagających opalanie.
Opuchlizna, bąble na skórze i towarzyszący temu ból - takie często są skutki tych poczynań, mających rzekomo poprawić urodę i samopoczucie.
Dermatolodzy biją na alarm. Oprócz, niemal natychmiastowych objawów, mogą także pojawić się te, groźniejsze. I to dopiero po kilku latach. Są to niebezpieczne choroby skóry, takie jak np. czerniak.
W samej tylko Warszawie rocznie umiera 150 osób na tę chorobę, której jedną z przyczyn jest zbyt częste opalanie - ostrzega "Życie Warszawy".
Niezwykle mało wiadomo na temat tamtejszej bioróżnorodności.
Zmiany te przynajmniej częściowo mogą być odwracalne, ale dopiero w dłuższym okresie.
Jako główną przyczynę tej poprawy wskazuje się zmniejszenie emisji przemysłowych.
To sugerują najnowsze badania naukowców z Uniwersytetu York w Kanadzie.
Jedno mrugnięcie to dla nich 20 metrów, na których wiele może się wydarzyć.
Istotny jest zarówno rodzaj utworów, jak i poziom decybeli w kabinie pojazdu.