Rosną jak grzyby mun po deszczu. Na prowincji i w wielkich miastach. Moda to, orientalny lansik czy umiłowanie kwaśnego ryżu i kwasów omega 3 w surowej rybie?
Blech! Śniegowe błoto pod nogami, zimno i źle. Początek grudnia w pełnej krasie. Na dość prowincjonalnej uliczce w Otwocku (złośliwi twierdzą, że tu same takie), między jedną ciuchownią, drugą a trzecią, jakimś cudem uchowała się oaza młodych intelektualistów – księgarnia dla dzieci. A vis-à-vis kolejne dziwo: napis Sushi&pierogi. Ludzie przeskakują kałuże i podejrzliwie zerkają na knajpiane drzwi. Jedni – z japońską tajemniczą miną mrużą oczy. Inni – po sarmacku, jakby przegryzając pieroga z mięsem, ruszają wąsem: może jeszcze ktoś wynajdzie grochówę o smaku tiramisu?
Miska oświaty
Anna Skorupska mieszka w Otwocku już 10 lat. I polubiła ten swoisto-błotny folkor, szarawy koloryt miejsca, gdzieniegdzie przeplatany starymi sosnami. Dawno temu polubiła też pierogi i socjologię. Pierogi lepiła, socjologię skończyła. I przez wiele lat jako pani specjalistka od ludzkich gustów – pracowała. Kilka lat temu poczuła jednak, że się wypaliła zawodowo. Bywa. A że zawsze czuła również, że pichcenie to jej druga natura, to o własnej knajpce pomyślała. O takiej wyjątkowej, z duchem (czasu i miejsca) i klimatem. – Ale żeby tak profesjonalnie i poważnie to wyglądało, zrobiłam badania, czego otwocczanie najbardziej potrzebują – opowiada Anna. – Jakoś specjalnie mnie nie zaskoczyło, że chcą… pierogów. I najlepiej z okrasą. Myślę sobie: dobra nasza. Ale moja wspólniczka – taka bardziej modna i cywilizowana – dodała, że do tych pierogów pasować będzie… sushi.
I zaczęły się kobiety uczyć. Kaganek (japońską miskę raczej) orientalnej oświaty niósł im prawdziwy sushi-master. Taki specjalista od ryby surowej, ryżu, pałeczek i wszelkich dodatków. Bo chociaż wbrew pozorom polepić kawałki ryby z lepkim ryżem i płachetką wodorostów trudno nie jest, to żeby zrobić to DOSKONALE, nauki i cierpliwości potrzeba. Więc sushi-master majstrował przy rybie, ryżu, warzywach, wodorostach, sosach. A wspólniczki dzielnie naśladowały. A że pojętne były, szybko tajniki japońskiej sztuki zgłębiły i własne menu stworzyły. I tak obok „miksa pierogów z okrasą”, można u nich zamówić futomaki, hosamaki i wasabi nori maki. A napić się można i swojskiej herbaty z cytryną na grudniowe rozgrzanie, i ryżowej z przedziwnym, lekko skrobiowym posmakiem. Na japońskie poznanie, rzecz jasna. – Najpierw większość klientów zamawiała pierogi. Po dwóch latach działalności, powolutku, powolutku, próbują sushi, i… smakuje im – mówi pani Ania i zaczyna sushione (choć świeże) polsko-dalekowschodnie czary.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W ciągu miesięcy całkowicie się rozkłada, nie tworząc nawet mikrocząstek.
Badacze kolejny raz obalili wyniki uzyskane pod koniec lat 80. metodą radiowęglową.
Plamy krwi na Całunie zachowują czerwoną barwę. Naukowcy podjęli próbę wyjaśnienia tego fenomenu.